Opowieść z banalnym morałem…

Dziś po kościele jakiś biały, angielski ‚król dzielnicy’ z piwem w dłoni, krzyknął coś do nas…assholes ( dupek ), czy coś takiego. Chciałem kopnąć go z nogi w twarz, aczkolwiek czekałem czy odezwie się po raz drugi, po tym, jak mu powiedziałem: zamknij ryj cwelu!!!…Nie odezwał się, więc fajnie.

Nie należę do kretynów, szukających tego typu wrażeń, ale też nie jestem dupkiem. Sami rozumiecie – problemat filozoficzno – moralny rozwiązał się sam…

Tak, widzicie; są ludzie, po których tego nie widać, a jednak rozważający głęboko wszystkie swoje decyzje. Dziś szedłem z kolegą i mogliśmy ‚zamieść’ dwudziestu takich dziadów, a jednak nie uderzono nawet jednego, nieświadomego.

Teraz oczekuję na brawa i wyrazy sympatii…;)

Skoro się już wypisałem w sposób debilny, muszę się pożalić.

Otóż, choćbym nie wiem jak debilnie się tu słownie nie wydurniał, i tak nie dam rady dorównać premierowi (nie) rządu ‚czeciej erpe’. Jest to smutne, symptomatyczne, alarmujące, dramatyczne i kuriozalne…

Ok, nie będę się popisywać zasobem słów, bo i nie słów tu trzeba, a konkretnego ‚wpierdolu’ na dzień dobry. Potem celi w areszcie, uczciwego procesu i zasłużonego wyroku; oczywiście nie tylko dla ‚pani premier’, ale dla niej też.

Bycie idiotą nie zwalnia od brzemienia zdrady.

Bycie kobietą nie oddala odpowiedzialności.

Operacje plastyczne i medialne na wielką skalę, nic z Prawdą wspólnego nie mają, a ‚tam gdzie nie ma Boga, tam jest szatan’ – jak powiedział nad grobem syna, ojciec niedawno chowanego reżysera Wrony, tego, który powiesił się w Gdyni.

Memento…

Tam gdzie nie ma więc Prawdy, jest kłamstwo, a wszystko to, zgrabną klamrą złej woli i nienawiści spina zły.

‚Premier Kopacz’ nie wie ‚tych rzeczy’, ale po co wyliczać czego nie wie. Krócej byłoby na odwrót.

Nie chcę ale muszę – odnosić się do codziennych, stałych i nagminnych przypadków skurwysyństwa ze strony ‚rządzących’ łajdaków. I nawet nie muszę Wam Ludzie pisać, jakie konkretne wydarzenia na myśli mam. Każdy bowiem może wybierać z tysięcy i milionów już chyba, drobnych i wielkich szalbierstw.

PO, PSL, SLD – wszelkie ich zmiany i mutacje. Coraz to nowe, a jakże stare swą zdradą zarazem; mordy. Śmiech, ale też bardzo poważna determinacja, by tych bydlaków nie tylko odsunąć, ale i osądzić.

NORYMBERGA DLA KOMUNY!!!

Pod terminem ‚komuna’ rozumiem, to co i Wy rozumiecie – całą tę szajkę synów czerwonych prostytutek i pomniejszych demonów z piekła.

Jest sprawą trudną, byśmy teraz uzyskali władzę nad własnym krajem, acz dojdzie do tego, jestem pewien. Nie dlatego, że sondaże i nie dlatego, że ten i ta dobrze mówi. Wiem, że odzyskamy Polskę, bo tego wymaga ostateczny charakter wojny Dobra ze złem. Szachownica zaś, na której grają się nasze losy indywidualne jak i zbiorowości, jest planszą, z Polską jako figurą bijącą, nie bitą..

Usiądź, albo stój, ale zastanów się logicznie, jak beznadziejnym rozdziałem byłby ten, w którym ocean barbarzyństwa zalewa Europę w całości…I co…?

Czyżby tak miała skończyć się Historia…?

Ja już – tu i teraz – czuję tę odpowiedzialność i dumę zarazem. Czuję zadanie i rolę jaką musimy zagrać godnie.

Jesteśmy Polakami i od nas zależy dalszy los świata.

Świata, nie tylko Europy…I nie tylko w sensie materialnych tworów naszej cywilizacji.

Walka trwa przede wszystkim na froncie ducha, a zwycięstwo rodzi się w sercu.

Odwaga by powiedzieć ‚nie!’, gdy wszyscy mówią tak, potem czas, by podnieść pięść i użyć siły. Ten czas, gdy nad strachem zaczyna górować poczucie obowiązku i słuszny gniew…Takie procesy dzieją się w sercach i duszach ludzi i narodów. Każdy zaś naród ma swoją destynację i żaden nie jest drugiemu równy.

Nie ma równości. Równi jesteśmy tylko przed Bogiem.

Wolność to stan pełnego podporządkowania się Boskiemu Prawu; na nim budowania euforycznej świadomości możliwości dokonywania każdego wyboru.

Dzisiejszy świat nic nie wybiera, bo i nie zna żadnych kryteriów. Jest to świat skazanych na śmierć kretynów, których może być innym tylko żal.

Nam może być Niemców żal i żal Francuzów, kogokolwiek tam…Mnie osobiście i subiektywnie nie trawi jednak współczucie. Z powodów wiadomych i też, bardzo po polsku subiektywnych.

By zakończyć ten chaotyczny tekst, którego morału jeszcze nie znam, posłużę się cytatem ze znanego idioty. Jak widzicie, idioci też – choć mimo woli, przydają się na coś.

‚Morał jest banalny mojej krótkiej opowieści – nie wszystko jest złotem, co się z wierzchu ku.wa świeci!’.

No to mamy już morał, a skoro jest i on, udam się do kuchni po butelkę czerwonego wina na sen 🙂 Wyśpijmy się dobrze, gdyż jutro i ciągle, kolejny odcinek opery mydlanej o upadku któregoś już tam z kolei Rzymu…

Boi się ten, komu brak wiary, duchowi analfabeci nienawidzą…Umiejący czytać, czytają ten świat…

‚Na wojence ładnie, kto Boga uprosi,
Żołnierze strzelają, żołnierze strzelają,
Pan Bóg kule nosi.
Żołnierze strzelają, żołnierze strzelają,
Pan Bóg kule nosi’.

No dobra, kończę, gdyż gonitwa konkluzji też może być niebezpieczna – Jeszcze zostanę publicystą, a to straszne by było! 😉 Rola prymitywnego osiłka używającego przemocy pasuje mi…

Goły