Kapitan Panda i Mokry Włoch – komiks pisany

PandaMożna owijać w bawełnę, lateks, lub inne tworzywa, ale można też w pazłotko – choć to rusycyzm, a ja rusków nie lubię; nieważne – dygresja. Tym bardziej że znowu nie będę Wam w nic owijać, a zamiast tego zapraszam na kolejny odcinek życiowego, brutalnie prawdziwego – a mającego przecież pozostać w ukryciu – komiksu pisanego Kapitan Panda pan da! Przygodo trwaj! – rzec by można; no ale lepiej oddajmy głos podmiotowi lirycznemu, dodając zarazem, iż nie jest nim – jeszcze – stenotypista sądowy. Zapraszam:

Czytaj dalej

Kapitan Panda – komiks pisany; Geneza, odc. 2 – Kto Zasłużył na Pamiątkową Laskę?

PandaNo co tu będę Wam owijać w bawełnę, czy lateks. Szkoda „szczempić” ryja – jak mawiał znany degenerat esbecki Stonoga. Po prostu: Zapraszam Was Drodzy Czytelnicy na kolejny odcinek komiksu pisanego Kapitan Panda pan da; tym razem ostatnia część serii Geneza. Dowiecie się z niej o stolarce, cierpieniach wewnętrznych, dwoistości natury społecznej, a także kryzysie wieku średniego…W sumie to w ogóle się dowiecie o kryzysie – i to pod każdym względem, ale przede wszystkim intelektualnym; kto wie, może i kryzysie tożsamości seksualnej.

Sami widzicie że opowieść pisze się również sama, a jest tak fascynująca, iż z całą pewnością ktoś kiedyś zrobi z niej dla niepoznaki turecki serial tasiemiec z rekordami oglądalności…Turecki – zupełnie jak sweterek Kapitana Panda pan da…

Scena pierwsza: Roztrzęsiony Don Tomasso wchodząc do kanciapy klęka i w dramatycznym geście…No ale dobra, to nie niemiecki film erotyczny, tylko komiks pisany Kapitan Panda. Zapraszam!!! 🙂

Czytaj dalej

Kapitan Panda – komiks pisany. Teraźniejszość czyli koniec początku końca

PandaJako literat piszę dla sztuki, ale także dla ludzi. Cisza wyborcza, a nie chce mnie się myśleć o tych wszystkich degeneratach i odszczepieńcach z PO, SLD, PSL, Konfederacji i innych menelach – tak więc w taki dzień jak ten, gdy pada deszcz i wobec sygnałów iż wielu Czytelników w desperacji domaga się kolejnych odcinków komiksu pisanego p.t. Kapitan Panda, nie mogę pozostać niewzruszony. W związku z opisaną histerią żądań, poniżej wrzucam Wam kilka odcinków – z tych krótkich, takich co to je notorycznie kasuje jakaś ścierka z PO na portalu trojmiasto.pl. Może ci osobniku kiedyś – po latach bezkrytycznego debilizmu i lizania worów mafijnej władzy samorządowej w Trójmieście; może ci dana będzie tłuku, refleksja…

Czytaj dalej

Kapitan Panda – komiks pisany; Geneza, odc.1 – Tajemnica Białego Audi

PandaW czasach gdy nie było jeszcze pelerynki, a nasz bohater – powiedzmy Tomek – nosił tureckie sweterki na konferencjach prasowych Bałtyku; w tych pionierskich ( niczym pionierzy w Związku Sowieckim ) czasach na początku było jeszcze ok – i to wtedy właśnie Tomek wyrobił w sobie takie poczucie „niezastąpioności”. Jadąc do pracy w warzywniaku włączał sobie ulubiony zespół rockowy i wtedy się czuł – jak to z kolei śpiewał zespół „Myslovitz”…I wtedy się czuł.

A więc Ciepły Mirek odpalony, czas działać, ale przecież samemu się nie da ( szkoda ), takoż pojawił się Zglejka, którego będziemy tu dla potrzeb hierarchii nazywać porucznikiem, choć mentalny jego stan jakoś bliższy jest zapewne sołdatom Czerwonej Armii.

Zglejka oczywiście nigdy nie był kibicem Bałtyku – tak jak większość komiksowych postaci, które potem na przestrzeni lat „przyzglejkowały” się do Klubu.

Czytaj dalej

„Kapitan Panda” – komiks pisany; odcinek zero – Geneza

Panda

Zapraszam Was do lektury komiksu pisanego „Kapitan Panda”, tworzonego na żywo, nic nie mającego wspólnego i wszystko, z prawdziwymi wydarzeniami. Inspiracją dla mnie stały się postaci amerykańskich superbohaterów, cztery kawy z rana, oraz ból istnienia. Zapraszam – jak mówił ten degenerat Szyc w takim filmie o kryminale…

Odcinek Zero – Geneza:

Dawno temu w odległej galaktyce – albo i w sumie nie całkiem dawno, a wręcz prawie dziś; i wcale nie w odległej, a całkiem bliskiej galaktyce; po prawdzie i szczerze to w naszej…niestety. A więc w takiej scenerii – dalekiej i bliskiej naszym realiom zarazem…

Narodził się Kapitan Panda i jego, że tak powiem „etos”…

To było jeszcze w czasach „czeciego debilium”, a więc państwa na niby, tego które powstało na rzekomych gruzach „Ludowej Dżamachirii” beduinów ze wschodu. Panda, który wtedy był jeszcze po prostu – powiedzmy – Tomkiem, kończył wówczas szkołę handlową – bo mówili że w nowym ustroju to są inne warunki, kapitalizm panie, trza się znać i biznesy robić, handlować…No i przehandlował – ale nie wyprzedzajmy faktów, to było dużo później.

 

Czytaj dalej