Nie jest lekko być homo sapiens, mówię Wam. W pewnym momencie, życie człowieka myślącego rozpędza się wewnętrznie pomiędzy milionem pytań bez odpowiedzi, a pewnymi na pewno pewnościami. Wszystko to wiruje w duszy – choć na zewnątrz nie widać – niczym ten jakiś tam strumień elektronów pod ziemią w Szwajcarii, czy fala donosów pisanych przez wałęsę. W rzeczywistości jest to nazwany przez Prousta i chyba kogoś jeszcze, strumień świadomości, czyli ten wewnętrzny dialog z sobą i Bogiem, który dzieje się w ludzkiej duszy…
albo i się nie dzieje, bo – dajmy na to, taki palikot np…Dobra, mniejsza o szumowiny. W każdym razie jest tak, że zaczynamy kumać, po co jest wszystko i co mamy w tym czymś robić my. Im mniej hałaśliwie, ale odważnie, im mniej pysznie, za to pokorniej – tym lepiej. Nie powiem, że tego nie rozumiałem, bo walka wewnętrzna trwa od lat, ale chyba w ostatnich tygodniach zgrałem sobie ‚na dysk’ ten cichy i niemy przekaz, jaki Przesyła nam Bóg. Poklikałem trochę na wewnętrzne ‚apdejty’, zrestartowałem siebie, no i jest: Nowa wersja, albo kolejny krok na drodze…Czy dobry, czy naprawdę jest…? To Wie Pan. Moja nowa wersja działa bez prądu i bez internetu.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.