Tylu ludzi odeszło i odchodzi wciąż, a na temat tylu z nich ma się niejakie wątpliwości i smutne refleksje. Dziś jest człowiek i żyje tu wśród nas, jutro zaś jest, ale już w innym świecie – tamtym świecie…!
O którym nam mało, a właściwie nic nie wiadomo…
Strach…Jest częścią naszej świadomości, a tym jest większy, im wiara mniejsza.
Niektórzy ludzie – zdaje się – nie wierzą w nic. W ogóle nie wierzą, co jest straszne.
Wiele razy myślałem o życiu takich ludzi, ale nie mam zamiaru wystawiać się tu na durne ‚podsumowania’ typu ‚wydaje ci się że wierzysz w Boga, bo wówczas mniej się boisz’. To bzdura dla ludzi smutnego formatu, a Bóg Jest przecież i tak, niezależnie od czyichś zabaw umysłowych z własną głupotą. Nie o tym chcę pisać.
Odchodzą zbrodniarze i ludzie zatwardziali w kłamstwie, zapamiętali w szerzeniu pustki. Tacy ludzie…Co oni czują w latach swej starości…? Jak wygląda ich prywatny, a wielki, strach…?
Jak oni zmagają się ze swoją duszą i jak ( czy? ) udaje im się odepchnąć Prawdę od swych serc…?