W wyniku obserwacji rzeczywistości nie opadają mi ręce, ale wniosków jest tak dużo, że – szczególnie zważając na moją od lat rozwijaną świadomość – ciężko jest nie tylko wszystko przeklepać w słowo pisane, ale i nawet w głowie to wyartykułować. Rozdarcie pomiędzy różnymi środowiskami, które jest faktem w moim przypadku, nie ułatwia sprawy; nie wiem więc, czy ja jestem kibicem, a może biznesmenem, a może człowiekiem młodym, bądź starym? Czy jestem konserwatystą, lub może raczej zwolennikiem radykalnych rozwiązań…?
Rozumiecie o co mi chodzi…? Nadmiar szańców duchowych i społecznych, a na każdym z nich przecież siebie dostrzegam…A ino – jak mawiał Leszek z „Daleko od Szosy” – życie outsidera nie jest łatwe i chyba lepiej jest być „zwykłym człowiekiem”…No ale ja muszę nieść swój krzyż i przyjmuję to z pokorą…Takoż się rozmyśla…