Gdyż to nie jest tak, że jest jeden bohater i na tym się kończy; nawet w klasycznych, amerykańskich sagach komiksowych bohaterów jest jak…ach, no dobra – nie będziemy tu wulgaryzować, ale fakt że na myśl przychodzą skojarzenia seksualno patologiczne; co w sumie dziwić nie powinno gdy pisze się akurat o tej grupie osób, jaką jest nasze wesoło pocieszne towarzystwo.
Ok, w każdym razie nawet w komiksach prawdziwych bohaterów jest wielu: Niesamowity Człowiek Pająk, Człowiek ze Stali, Człowiek Nietoperz, itd. Ale że tu mamy do czynienia nie tylko z nieprawdziwym komiksem, ale i z atrapą działalności sportowej, takoż i przyznajmy – Batmana nie będzie.
Jest za to – poza oczywiście ładnym blond Kapitanem Panda pan da – także i dajmy na to Pan Czaszka, czyli człowiek z Posępnego Czerepu, równie posępnie co pociesznie udający dziennikarza. Tak, Pan Czaszka jest usłużny i – choć czasem pełni rolę pierwszoplanową – to jednak generalnie chowa się raczej gdzieś w gąszczu internetowych publikacji, względnie z aparatem gdzieś w krzakach pod lasem – fotografując „nielegalnie” trenujących chłopców z Akademii.
Owszem, Czaszka jest bardziej nieustępliwy, niż Kapitan Żbik, Sowa na Tropie, czy nawet i porucznik Borewicz – choć twierdzi, że z innego się wywodzi korzenia; no ale dobra, mniejsza znowu o korzenie, bo i po co te wszystkie skojarzenia, choć nie przeczymy że i owszem, gdy pomyśli się o menażerii eneserii…no kojarzy się.
Sorry Ludzie, będziemy już poważni…
Oczywiście w granicach możliwości, bo i cóż można poradzić czasem na poczynania naszych przerysowanych bohaterów tej antyhistorii; czasem po prostu nie można się nie śmiać.
Tak jak np. z kolejnego herosa wprowadzonego niczym…Dobra, miało nie być skojarzeń; w każdym razie Pan Żabka został wprowadzony jakiś czas temu i od razu zaczął się wymądrzać jaki to on nie jest, ile książek nie przeczytał, że w ogóle miny potrafi robić takie mądre i ma modny szalik, oraz też twierdzi że jest prawnikiem.
By the way/na marginesie swoją drogą: Pytanie: Czy można być lewnikiem?
Okazuje się że tak, ponieważ wszystkie poczynania Żabki, poza niewątpliwym wdziękiem kabaretowym, mają znamiona jakby tak zamiatania, czegoś wsuwania dla niepoznaki pod dywan, czasem przemocy – czy to prawnej, czy, no właśnie – raczej lewej.
Jakoś tak się stało że Fantomas Kapitan Panda zakopał się ostatnio w stercie ziemniaków niczym Gnojowy Dziad ( czy Baba ) z bajki Fragglesi – a zamiast samego ładnego samego blond siebie, wystawia na front równie ciekawych, takoż pociesznych osobników.
Bo wiecie, czasem jest tak, że dajmy na to komiks, czy jego jakiś odcinek nie ma fabuły, za to jest naładowany dodatkowymi opisami, informacjami, mającymi na celu obudzić wyobraźnię Czytelników; takie coś jakby film Adasia Miauczyńskiego z filmu „Nic Śmiesznego”, takie coś bez konkretnej akcji, czyli „Zaczerpnąć Dłonią”…Taka etiuda bezsensów…
Tak, wyprzedzimy wnioski – oczywiście że w przypadku wesołej ferajny NSR zaczerpnięcie w grę wchodzi ( i nie tylko w grę ), nie tylko dłonią, ale i np. ustami…
Takoż właśnie z obfitości serca usta mówią, jak to było w przypadku karpiowego Witka z towarzystwa, który dawno już temu powiedział to i owo o działalności tego Zbioru Zamkniętego Intelektualnie. A mianowicie że „wszyscy tak robią” i w związku z tym nie trzeba płacić VAT.
Pewnie Witek ma rację, gdyż jest w końcu znanym fachowcem – tak jak oni wszyscy.
Przede wszystkim jednak fachowcem od humoru niewymuszonego. Nieświadomi standuperzy. Nowi bohaterowie starej historyjki. Czy to nudne? Nie, bo przecież każdy taki nowy bohater wnosi do komiksu swój własny bagaż wad ( bez VAT jak zaznaczyliśmy ), fobii, ograniczeń intelektualnych, skaz moralnych i zwykłego, prostego w swym „jaskiniźmie” chamstwa…
Taki dajmy na to Pan Żabka Kokosz! Co to jest za zawodnik! Nie dziwimy się że Kapitan Panda pan da, akurat jego wytypował na łatanie dziur w wizerunku – wszak Panda wszystko robi źle, a więc i tu efekt mógł być taki jak zawsze.
Przy czym dodajmy uczciwie: Panda wszystko robi źle, ale ma to swój urok, zaś humor tych pisanych życiem historyjek jest o tyle szampański, co niestety oparty na faktach.
Tak, już kilka razy tu Podmiot Liryczny ostrzegał Czytelników: To się dzieje naprawdę! Tacy ludzie naprawdę istnieją, rzeczywiście podejmują takie, a nie inne kroki i się im wydaje że są poważni…!
Przyznacie – to jeszcze bardziej podkreśla ich kabaretowość, że się tak wyrazimy. Śmiech to zdrowie wszak, a w tych ciemnych czasach Posępnych Czerepów i Modnych Prawników w gustownych szalach ( lub odwrotnie ), każdy na pewno doceni fakt, iż autor tu nic nie udaje, a niczym kronikarz przekazuje Czytelnikom te wszystkie historyjki z dwóch powodów:
Pierwszy to już jak wspomnieliśmy: humor 🙂
Drugi: To jest tak zwane „tak nie rób”, a więc pokazanie tych wesołych patologii jako przykładu dla ludzi, by nie próbowali kopiować wyczynów bohaterów naszego pisanego komiksu Kapitan Panda pan da…bo wstyd.
Natenczas Żabka chwycił do stołu przypięty swój mikrofon niczym Maciek też mikrofon tylko inny…
Dobrze, nie mieszajmy parafraz z „Pana Tadeusza” do tej żałosnej historyjki, bo i osobnikom ten tytuł nic nie powie; raczej zapytają z jakiej spółki ten Tadeusz i czy zna kogoś z Urzędu Miasta. Tacy to ludzie.
A więc Pan Żabka po prostu na chama i bez mikrofonu zaczął gadać do ludzi na salce jak najęty za marne pieniądze ( bo i jakość przekazu podobna ) – a to że „wszystko jest dobrze”, a to że „wszystko będzie dobrze”, czy że już jest plan i ludzie i w ogóle – tylko płaćcie. No i on se tak mówi i gada, tenteges; no bo nie oszukujmy się – myślał (sic!) że będzie gładko – się ponawija, potem będą oklaski, jakieś tam pytania, a następnie znowu oklaski i tort, oraz nagroda dla najlepszego Pana Żabki.
Wyszło jak zawsze, tzn tak jak za Kapitana Panda i za każdego z nieudacznych osobników; otóż się wzięło i okazało że nie – A tu panie ani kasy, ani ludzi, ani sprzętu, ni obiektów; są za to ukrywane nieumiejętnie żądze szybkiego zarobku, jakieś małe zawiści i wielka miłość własna, jeszcze większe – acz całkowicie nieuzasadnione – poczucie własnej wielkości.
I jeszcze ten złośliwy Kierownik przyszedł i zaczął zadawać pytania merytoryczne…! Skandal!
Niestety modny szalik nie pomógł, ani nie pomogła też koślawa nowomowa – bo okazało się że ludzie nie są głupi i oczekują dla swoich dzieci atrakcyjnej i profesjonalnej oferty sportowo wychowawczej.
Niestety jak zwykle – otrzymali tylko nieudacznie ukrywaną chęć zarobku i patologiczne wzorce – czyli to co zawsze na NSR…Tak, nie na darmo nazywają ich Zbiorem…
„No zbiorem siem i zarobiem” – pomyślał (sic!) Pan Żabka…
Nie wyszło mu – że użyjemy tym razem parafrazy z utworu gdyńskiego zespołu „Apteka”.
Ale tak szczerze powiedzcie Ludzie ( wtrąca się Podmiot Liryczny ): Co im kiedyś wyszło?
Poza niewymuszonym humorem oczywiście 🙂
Jasne, humor to też wartość, ale może w związku z tym naprawdę warto doradzić szajce z NSR by po prostu w ten sposób zarobkowała…? Osobiście służę nawet pisaniem scenariuszy i dialogów…
Chociaż nieee….Sorry, nie umiałbym takiego czegoś wymyślić; a więc zostawmy bieg spraw ich naturalnemu tokowi. Zapewne już wiecie Czytelnicy – nauczeni doświadczeniem tego komiksu pisanego – że nasi pocieszni bohaterowie, z całą pewnością nie raz jeszcze zapewnią wszystkim ubaw i szczery uśmiech wewnętrzny, taki co pomaga nam przetrwać w tych smutnych i zakłamanych czasach.
Tym bardziej jednak musimy Was zachęcić do czytania i oczekiwania kolejnego odcinka tego pisanego komiksu Kapitan Panda pan da, gdyż zapewne wiecie, że wszystko ma swój koniec i rozumiecie iż historia ta – jak każda – swój koniec znajdzie. Nie takie seriale się kończyły; że weźmy taki np. „Daleko od Szosy”, czy „Złotopolscy”. Tym bardziej że serial trwający od 2003 roku ( 18 lat! )…No dobra, wiemy że są wprowadzani nowi bohaterowie, ale przede wszystkim są tu wprowadzani wszyscy w błąd – z np. Urzędem Miasta na czele, nie mówiąc już o mieszkańcach Gdyni, rodzicach dzieci i niesmaku jaki rozsiewa wokół siebie ta grupa osób obdarzonych żywą, acz niewyszukaną, nienachalną inteligencją – że się tak nieładnie wyrazimy.
Wszystko ma swój koniec.
Kapitan Panda. Pan Czaszka. Pan Żabka – wystawieni na działanie faktów i swobodnej dyskusji literacko prawnej, rozpływają się niczym…O nie! Nikt tu się nie rozpłynie! Co najwyżej każdemu z naszych niepoważnych herosów nadane zostanie konkretne imię i nazwisko…
No ale to już domena realnego życia. Tu zaś mamy komiks. Pisany patologią życia. Mały, nieduży, na skalę małą, niedużą. Zakres czasowy szczęśliwie też się już redukuje. Takie jest życie.
…Dyskoteka Pana Jacka; był taki program kiedyś w telewizji, ale tego już nikt nie pamięta; tak jak i tego kiedy Bałtyk grał w piłkę – zamiast udawać istnienia, oraz kiedy grał na poziomie centralnym. Taka skala. Takie możliwości. Taki kaliber. Już czas.
Nie zmienia to faktu, iż oczekujemy kolejnych wytrysków humoru w wykonaniu kolejnej pacynki wynajętej do komiksu i dla własnego zarobku. Czekajcie a będzie Wam dane! Pukajcie a otworzą. Mówcie, a w końcu mówić przestaniecie.
Dobra, Podmiot Liryczny mógłby tak Wam opowiadać w nieskończoność, a przecież nie chcemy by ludzie nie spali ze śmiechu. Dozujmy humor. Ferujmy go z umiarem…:)
Goły
P.S.
Plejada bohaterów, rozpisanych zachowań, tricków, gagów, uników – też znajduje swój kres. Takie jest życie…
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.