Placek Szyderca i Słowo Klucz.

Dzisiejszy świat składa się z fikcji; niestety fikcja dziś dominuje nad prawdziwym życiem, no ale dodajmy, że ta fikcja niestety najczęściej nie jest zbyt atrakcyjna, nie niesie z sobą żadnych wartości, głównie skierowana jest na zarobek, urobek i użycie. Dziś taki jest świat i nie jest to w ogóle fajne. Nie dziwmy się więc, iż ludzie – tak jak zawsze zresztą – kierują się w stronę Piękna, Sztuki, czy nawet zwykłego – acz realnie śmiesznego – humoru; takoż powstają różne utwory literackie, nawet książki; triumfy święci od dawna gatunek fantasy.

W sumie coś o tym wiem, jako że na tym małym i lokalnie nieskomplikowanym podwórku, sam mam do czynienia z różnymi mniej, lub bardziej ( przeważnie mniej ) zabawnymi historyjkami – a to o Pinokio, a to chorych psychicznie, lub na przykład o Zuzi…albo jeszcze o tym jak ktoś rzekomo gdzieś tam uciekał po płotach. Dobra, zostawmy to, tym bardziej że walory tak literackie, jak i humorystyczne tych pedalskich opowiastek są niezwykle skromne, a to może z powodu potencjału duchowo intelektualnego ich nieznanych autorów.

Jakiś czas temu ktoś chyba opowiedział mi, czy gdzieś przeczytałem w internecie taką w sumie bardziej śmieszną bajeczkę, a co ważne – jakoś tam pouczającą; fakt że pouczy tylko tych, którzy chcą zostać pouczeni, lub po prostu – tych, których nauczono czytać, a z tym w dzisiejszych cfelowskich czasach jest dość krucho.

No ok, w każdym razie chcę Wam tę historyjkę opowiedzieć tak jak ją zapamiętałem; fakt – mogłem coś zapomnieć, lub pomieszać – ufam jednak, iż swego czasu może jacyś inni ludzie przypomną sobie więcej ważnych szczegółów.

Sam nie wiem, czy chodzi bardziej o Placka, czy o cyrk…chyba o cyrk.

Cyrk dzieje się od dawna, ale od początku.

Placek właściwie ponoć miał nazywać się Jacek, ale ktoś coś tam pomylił, no i wyszło że ma Placek; a więc nasz bohater w młodości przejawiał pasję do żonglowania piłką; nie oszukujmy się – większość osób o niezbyt wybujałej osobowości często kieruje swą aktywność w obszary nie wymagające zbyt lotnego rozumu. Oczywiście, nikt nie sugeruje że Placek jest durniem, aczkolwiek każdy sam sobie subiektywnie oceni tę fantazyjną historyjkę. Tak, czy inaczej Placek trochę tam poodbijał piłki i…No nie wiem, nie jestem psychologiem, także nie wiem czy mu odbiło. A jednak w pewnym momencie stwierdził że lata już nie te i postanowił udowodnić światu, iż jest mądry „i w ogóle’. Ludzie na mieście mówią że skończył studia prawnicze ( i poza tym ma modny szalik ) czy cyrkowe, szkoła w Julinku (?), w sumie tu są pewne niejasności, tak zwane niedociągnięcia; tyle że w sumie w tak pokurwiałym świecie żydowskich machlojek, jak ten w którym żyjemy, to i nie ma się co dziwić, że zawód prawnika często myli się go wykonującym z profesją prostytutki, złodzieja, czy właśnie Klauna.

Placek znalazł cyrk który go zatrudni. Ucieszył się, licząc na łatwy zarobek, nicnierobienie i ubaw oraz karmienie swojej pychy. Myślał (sic!) że tak zakręci publiczność, iż ta uwierzy w jego zagrywki i historyjki spod napleta.

Cyrk był upadający w sumie i coś Placek słyszał, że rządzą tam jacyś drobni złodzieje, którzy jednak nie umieją kraść; ooo! – to coś dla mnie! – pomyślał (sic!), pokażę im jak się czaruje i kosi frajerów! A i jeszcze dotacje dostaniemy większe – że to niby propagowanie kultury i takie tam…Fakt, Placek lubił żyć wygodnie i bez wysiłku, a wszystkie jego poczynania wręcz krzyczały o tym: „Pieniendze!!! Pieniendze!!! Piniendzy chcem!!!”

No więc zaczęły się stałe występy naszego pociesznego „bochatera”. Co wieczór na scenie, w modnym szaliku i z doklejonym czerwonym nosem, Placek czarował dzieci – a raczej ich rodziców – opowiastkami o tym, jak to on cyrk rozwinie, jakie będą atrakcje, że wszystkie dzieci będą wiecznie rozradowane i się kulturalnie rozwiną! Sami powiedzcie – no kto z rodziców nie chciałby, by takie coś było prawdą?!

Placek namawiał więc do kupowania biletów co wieczór i przychodzenia tylko do jego cyrku. Niestety…

Z czasem większość raczej nabrała przekonania, iż klaun wcale nie jest śmieszny, ktoś coś tam przebąkiwał coraz głośniej, że kłamie i ze wszystkimi się kłóci, z biletów bierze dla siebie i nic w zamian nie oferuje. Zaniepokojonych rodziców zaczął atakować, a i ponoć z głównym mecenasem kulturalnym – od którego od lat pobierali pieniądze nieudolni złodzieje z cyrku – też się pokłócił.

Prawda była brutalna – szczególnie dla klauna: Placek nie był śmieszny, a zamiast rozrywki powodował tylko nerwy i kłótnie. Próbował dzieciom zabronić mówić że w cyrku nie jest fajnie, zaś innym, bardziej ambitnym cyrkowcom – takim co potrafili lepiej zadbać o wypoczynek dzieci i się starali – zabronił ponoć używania nazwy cyrk…!

Generalnie okazało się, że Placek po prostu nie ma za grosz wyczucia, podejścia do ludzi, że widać od razu, iż chodzi mu tylko o pieniądze, nikogo nie szanuje i nie szanuje swojego słowa.

Cyrk finalnie stracił dotacje, złodziejami zarządzającymi ponoć zajmą się jacyś ludzie, co to chcą dopytać o szczegóły finansowe, a Placek…?

Jak to on – po prostu jeszcze nie rozumie pełni sytuacji i próbuje tym bardziej wierzgać przekonując, że tylko on jest fajny…

Wiecie co? Nie pamiętam końca tej cfelowskiej historyjki, ale w zamian ( gdyż chcę być śmieszny ) opowiem Wam kawał, ok?

To znaczy ten kawał opowiadał mi kiedyś mój kumpel Łysy, który…ale dobrze, nie teraz i nie tutaj.

Kawał opowiadany w autobusie, nocą na Łotwie, w czasie drogi na mecz kadry do Finlandii; oczywiście przy wódce:

Jasiu poszedł do cyrku, jednak gdy wrócił był smutny i nawet płakał. Mówił rodzicom, że w cyrku był zły Klaun Szyderca; ten Klaun podszedł do Jasia i pyta go:

Czy ty jesteś głowa krowy? Nie, nie jestem – odpowiada Jaś – A to może jesteś tułów krowy? – Nie, nie jestem tułów krowy….

A, to ty jesteś dupa wołowaaaa!!! Zarżał Klaun Szyderca, a za nim cała widownia! Jasiu z płaczem wybiegł z cyrku,cierpiał, gdyż był wrażliwym chłopcem – nie to, co te prymitywy z dyrekcji cyrku!

No nic, mówią rodzice; kupimy ci bilet na jutro i na pewno już wrócisz zadowolony – mówią.

Jasiu poszedł, ale wrócił jeszcze bardziej przybity; ponoć Klaun widząc go na widowni, od razu perfidnie podszedł do niego i cały koszmar chłopca powtórzył się z jeszcze gorszym skutkiem!

Trudno – powiedział ojciec Jasia – W takich sytuacjach zawsze o pomoc prosimy Wujka Staszka Mistrza Ciętej Riposty! Dzwonimy!

Wuj, gdy usłyszał o problemie, spokojnie powiedział: Nie martw się Jasiu, ja to załatwię; jutro pójdziemy do cyrku razem.

Gdy tylko rozpoczął się spektakl Klaun Szyderca od razu podszedł do Jasia i Wujka Staszka z pytaniem:

A ty jesteś głowa krowy?…

W tym momencie na widowni zapanowała zabójcza cisza! Każdy spodziewał się co zaraz nastąpi! Atmosfera gęstniała, nawet Karzeł z dzwoneczkami zamarł z podniecenia na zapleczu!

– Czy ty jesteś głowa krowy – pyta nachalnie Klaun.

– SPIERDALAJ!!! – odpowiada Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty!

Widownia bije brawo! Jasia noszą na rękach! Dziś jest bohaterem! Wujek Staszek jak zwykle spełnił swe posłannictwo – tylko on potrafił władać tak ciętą ripostą!

Jak skończyła się historia Placka, który miał się nazywać Jacek? Ano zapomniałem! No ale za to macie równie szampańskie zakończenie bardzo podobnej historyjki! Można by się nawet pomylić, czy nie tej samej…?

Tak czy inaczej słowem kluczem tej mojej wieczornej opowiastki fantasy jest: SPIERDALAJ!!!

Goły

Policjanci, konfidenci, przerzuty – czyli Lody Ekipa w wersji NSR!

Jeżdżą sobie chłopcy 40 i 50 letni tu i tam, udając kibiców Bałtyku. Mają dwa Stowarzyszenia z których wyciągają kasę na Bałtyk, a potem rozpisują te dotacje na swoje krzywe firmy – i z tego żyją; jest też jeszcze Fundacja Wspieramy Bałtyk – która dokładnie pełni tę samą rolę słupa. Dlaczego o tym piszę? Gdyż chłopcy którzy jeżdżą i udają kibiców, są przeważnie na jakichś funkcjach w tych pasożytniczych organizacjach, systematycznie wyciągając z Klubu kasę dla siebie i w ten sposób niszcząc Bałtyk. Kiedy trzeba przedstawiają się jako kibice, innym razem jako działacze, a jeszcze innym jako „nie bijcie, my zwykłe pikniki”.

Teraz trochę o ich szeregach, czyli składzie personalnym:

Dwóch byłych policjantów i kolejnych kilku gdzieś wokół tej grupki. Na pewno jeden przerzut z Arki, teraz pełniący jedną z głównych funkcji w Stowarzyszeniu niszczącym Bałtyk. Z racji zamieszkiwania jednego z tych pompowanych cfeli w Gdańsku, ma on kontakty z jakimiś chwiejami z Gdańska ( może z Lechii, może z dupy ), tak więc w ilościach od jednego do czterech, ci osobnicy także jeżdżą prawie zawsze na mecze, oczywiście przedstawiając się jako kibice Bałtyku. Dobra, policjantów już mamy, chwiejocfeli też; czas na wisienkę na torcie!

Na niedawnej gali The War, na którą chwieje sami dzwonili by się wprosić, obecni byli bodajże dwaj bracia F – znani wszystkim od lat, przeorani na wszystkie strony konfidenci, swego czasu biorący kasę za wycofanie zeznań – co jest już kompletnym kurestwem! O braciach pisać nic więcej nie trzeba; ich natura jest że tak powiem znana wszystkim.

Kto tam jeszcze? M z Rumi, znany z własnych zeznań miłośnik szczerych rozmów na komisariacie. I na koniec były kolega P, i tu już mamy prawdziwe kuriozum! Osobnik ten teraz na prawo i lewo „dementuje” historie…które są prawdziwe. Otóż swego czasu będąc pod wpływem alkoholu i narkotyków, furczał do kolegi z Bałtyku i machał łapami grożąc pobiciem. Uspokajany i wielokrotnie proszony o ochłonięcie nadal furczał, aż w końcu koledze wywalił butem talerz z obiadem. Cóż, miarka się przebrała i nasz „znany raper” P, został ociosany po głowie i wyjebany z chaty – co chyba nikogo dziwić nie powinno w kontekście jego zachowania. Co dziwi…?

Otóż nasz bohater wraca po 15 minutach…z policją!

Przychodzi z psami do mieszkania kolegi z ekipy donosząc na niego!

Może się wypierać teraz i pisać co mu ślina na głupi łeb przyniesie. Fakty są znane, zaś śmieszne zachowanie „rapera” nagrywającego fantazyjne kawałki, wyzywającego innych od konfidentów – jest tak śmieszne że już bardziej być nie może. Acha, dodatkowo prowadzi on jeszcze stronę fb „Ultras Bałtyk Gdynia”, co jest doprawdy mocno żartobliwe 🙂

Tak to wygląda.

Teraz „ekipa” będzie ponoć jeździć i „wyjaśniać” „nieporozumienia” tu i ówdzie. Hah! Co tu wyjaśniać? Kupcie sobie lody Ekipa i włóżcie do ust. Konfidenci. Policjanci. Przerzuty. Niszczyciele Bałtyku!

Przyjmijcie ich wylewnie gdziekolwiek przyjadą, gdyż jest to prawdziwa ekipa! Kuriozum na skale światową!

Goły

Kto odda swe życie w imię Miłości, ten je zachowa na Wieki! 1 Sierpnia 1944!

Czcimy dziś Pamięć o Powstaniu Warszawskim! O tych ludziach wychowanych w kulcie Prawdy, Miłości, Dobra, Wolności; dla których nie było żadnym wyborem życie w upodleniu i niewoli. Nie było pytania „czy?”, jasne było że tak! Bo tak zostali wychowani. Na Polaków. W wierze w Chrystusa i spokojnej pewności drogi do Zbawienia…

Czcimy dziś tamten czas i tamten świat, który już odszedł. Nieliczni jeszcze tęsknią za normalnością, porządnym życiem w wierze i zasadach.

Większość tęskni za pełnym kontem bankowym, wakacjami w Turcji i Zenkiem Martyniukiem.

Dziś Polacy krew przelewają ginąc w bezsensownych i debilnych wypadkach samochodowych, które sami i skutkiem swej bezmyślności i chamstwa powodują! Dziś Polacy krew przelewają mordując siebie nawzajem pod wpływem narkotyków i alkoholu.

Dziś Polacy przelewają z pustego w próżne w swych głowach i w próżności kąpią się bo…tak ich „wychowano”.

Jaki my dziś mamy związek z tymi pięknymi Ludźmi, którzy…dla których wiara to było życie, wszystko! Którzy dla wiary spokojnie i z radością poszli jak Kamienie przez Boga Rzucone na Szaniec! Poszli bo wierzyli…Dziś…Ach…!

Nikt już nie rozumie że serce ma sens, że duch ma sens…że tylko to ma sens…!

„Czuwaj wiara i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, pracując za dwóch!”…

Boże mój! Żyjemy w czasach triumfu zła, a więc Przyjdź Wówczas gdy Zdecydujesz! Przyjdź!

Miej miłosierdzie dla nas i całego świata! Dla Jego Bolesnej Męki – Miej miłosierdzie dla nas i całego świata!

A jeśli ja zapomnę o tych ludziach którzy 77 lat temu oddali swe życie w imię Prawdy i dostali życie wieczne; jeśli zapomnę o tych, co i wcześniej i później zrobili to samo, rzucając się na Szaniec niczym Kamienie…Ty Boże Zapomnij o mnie…Amen!

Rafał Gołuch „Goły”